Zarządzanie finansami osobistymi - po co? (część 1)

Przez Maciej Węgorkiewicz, 26 Marzec, 2023

Artykuł po raz pierwszy opublikowany 8 marca 2009 roku.

Ania i Basia rozpoczynają nowy etap w swoim życiu. Skończyły razem studia a ich życie będzie teraz związane z dużym miastem - polską stolicą. Ania jest tym zachwycona, Basia nie do końca - ale w pewnym sensie nie miały wyboru. Rynek pracy w Polsce na początku XXI wieku ściąga młodych ludzi do dużych ośrodków miejskich, z których stolica jest największym.

Obie dziewczyny powinny być chyba zadowolone z życiowego startu, pracę rozpoczęły natychmiast po studiach, a zarobki w wysokości ok. 4000zł miesięcznie to bardzo dobre jak na początek. W życiu koleżanek pojawili się ich przyszli mężowie również pracujący w okolicach, w sumie budżety domowe obu dziewczyn wynosiły ok. 5000zł na rękę miesięcznie. W przypadku koleżanek nie do końca można to traktować jak świeży start, bo obie dziewczyny pracowały już na studiach - dzięki czemu mają już nie tylko znajomości, które pozwoliły im łatwiej znaleźć pracę ale i oszczędności - ponad 20 tys. zł każda.

Umiejętność odłożenia dwudziestu kilku tysięcy złotych, o ile nie dziwi to w przypadku Basi, to jest zaskoczeniem dla każdego kto zna Anię. Przyjaciółki mają bowiem dość odmienne od siebie osobowości. Ania określa siebie mianem osoby która "czerpie z życia pełnymi garściami". W czasach studenckich nie było imprezy na której pierwsze skrzypce nie należałyby do towarzyskiej Anny. Basia sprawiała wrażenie osoby dla której idealny wieczór składa się z dobrej herbatki i tomiku poezji. Widząc Anię natychmiast można się było dowiedzieć co jest najbardziej "trendy" od Basi za to chętny dowiadywał się dlaczego trendy są nieistotne. Ania brylowała w towarzystwie, Basia bujała w obłokach. Cokolwiek dziewczyny nie robiły, Ania zawsze chciała czuć to co robi, Basia lubiła robić coś co jest przemyślane.

Zatem Ania i Basia rozpoczynają życie zawodowe w Warszawie. Pierwszą ich potrzebą jest własny kąt. Tutaj pojawiają się trudności - w roku 2008 mieszkania w Warszawie kosztują po 8000-9000zł za m2, a to oznacza że chcąc kupić nawet małą kawalerkę 35m2 i ją wykończyć, trzeba mieć grubo ponad 300 tysięcy zł. Dla Ani niewielki metraż kawalerki nie pasuje do jej stylu życia. Czy będzie przyjmować gości w pomieszczeniu w którym śpi? To wykluczone. Zresztą ile osób zmieści się na tak małej powierzchni? Nie ma balangi - nie ma życia - myśli Ania i uznaje, że potrzebuje minimum 60m2 życiowej przestrzeni.

Ania decyduje się na pomoc doradcy finansowego. Zdolność kredytowa 400 tysięcy złotych z wkładem własnym 25 tysięcy złotych nie wystarcza na Warszawę, ale na bliską okolicę - już tak. Piaseczno wydaje się dobrym wyborem. Mieszkanie w nowym osiedlu, około 60m2, dobry dojazd do Mokotowa, gdzie Anna pracuje, a 400 tysięcy kredytu wystarczy na wykończenie (choć skromne) całości łącznie z AGD.

Basia, swoim zwyczajem, poświęciła dużo czasu na własne przemyślenia dotyczące mieszkania. Jej przyjaciółka była zaskoczona gdy Basia oświadczyła że mimo identycznej zdolności kredytowej, nie chce mieszkania kupować a raczej skłania się aby wynająć, przynajmniej na początku. Ania nie była w stanie tego pojąć - jak można wynajmować mieszkanie i wkładać pieniądze komuś do kieszeni jeśli można spłacać swoje? Po wielu namowach Basia udała się do doradcy finansowego poleconego przez Annę, który powiedział jej to samo i usilnie namawiał na zaciągnięcie kredytu. Do nacisków dołączył się też Rysiek - kolega Ani, który najwyraźniej zauroczony blond loczkami Basi, wykorzystywał każdą okazję do rozmów. Ryszard był młodą ambitną osobą której plan życiowy polegał na tym aby "być kimś". Zamierzał zrobić karierę w bankowości, o inwestycjach zdawał się wiedzieć więcej niż przeciętny śmiertelnik, często mówił coś o jakimś "Bogatym Ojcu" i biegał na spotkania "Klubu Cashflow". Basia nie wiedziała kto to "Bogaty Ojciec" ani co to "Klub Cashflow" ale miała wrażenie że są to powody tej ogromnej pewności siebie u Rysia. Rysiek namawiał Basię do zakupu mieszkania największymi literami jakimi mógł.
"Baśka, zapamiętaj, musisz NABYWAĆ AKTYWA. To jest najważniejsze! Dlaczego masz komuś płacić za wynajem jego aktywa jak możesz mieć swoje mieszkanie kupione za PIENIĄDZE INNYCH LUDZI? Tak, nawet jakbym ja miał gotówkę to mieszkanie kupiłbym na kredyt, za pieniądze banku. W inwestowaniu to jest kluczem - zarabiać korzystając z nie swoich pieniędzy, to daje najlepsze efekty."
"Basiu - biorąc na siebie obowiązek płacenia za wynajem, zwiększasz swoje PASYWA. To błąd! Każdy powinien zwiększać AKTYWA a PASYWA ograniczać".
"Baśka, bierz przykład ze mnie. Nie mam dużo swoich pieniędzy, ale już jestem inwestorem. Powiesz że mi łatwiej bo mieszkam w mieszkaniu kupionym przez rodziców. Ale zobacz że mimo to zainwestowałem, wykorzystałem całą swoją zdolność kredytową na to mieszkanko w Piasecznie - pod wynajem. Jak tylko zbiorę pieniądze na meble i AGD, moje aktywo zacznie dla mnie zarabiać - a mówiąc prościej - mieszkanie kupiłem za pieniądze banku i nie ja je będę do banku oddawał tylko moi najemcy będą spłacać mój kredyt".

Basia Ryśka słuchała, przeczytała nawet kolorowe książeczki które jej wcisnął (dowiadując się kto to jest "Bogaty Ojciec"), ale zdania nie zmieniła. Rysiek przestał naciskać dopiero wtedy gdy dowiedział się że Basia jest zainteresowana aby wynająć od niego jego mieszkanie w Piasecznie.
Rysiek bowiem miał problem. Mieszkanie nie było umeblowane i nie miało AGD. Rysiek kupił je w 2007 roku, udało mu się zrobić łazienkę, pomalować ściany, położyć podłogi, a potem - zabrakło gotówki. Rysiek nie był w stanie wynająć mieszkania - potencjalni najemcy odmawiali gdy tylko dowiedzieli się że muszą sobie kupić sprzęty.
Basia powiedziała Ryśkowi że sama sobie wyposaży mieszkanie, ale pod jednym warunkiem: "Rysiek, 50m2 w Piasecznie można wynająć za 1400-1500zł miesięcznie, jak jest umeblowane. Ja dam Ci 1100zł miesięcznie za to Twoje". Ryszard zgodził się bez wahania. W końcu inwestycja zacznie na siebie zarabiać i szybciej będzie miał na wykończenie, co się przyda jak Basia się wyprowadzi.

Dziewczyny wprowadziły się do swoich mieszkań. Ania szybko wydała pieniądze z kredytu na ukończenie mieszkania. Basia bez problemu mogłaby kupić meble i AGD, miała bowiem odłożone w czasie studiów 25 tys. zł, ale uważała że zawsze trzeba mieć rezerwę na nieprzewidziane sytuacje, więc meble instalowała stopniowo, wspomogła się też domem rodzinnym przewożąc swoje stare łóżko i kilka szafek. Wiedziała że w krótkim czasie będzie ją stać na porządniejsze urządzenie się. AGD kupiła korzystając z "rat 0 procent" które zaoferowano w sklepie. "Skoro i tak muszę kupić, to kredyt bez odsetek nie obciąży mnie dodatkowo". W ten sposób Basia zachowała swoje 25 tysięcy praktycznie nie naruszone.

Szybko okazało się że jeśli się mieszka 12 km od miejsca pracy, to dobrze mieć do dyspozycji samochód. Ania nawet ucieszyła się że sytuacja zmusza ją do zakupu auta, zawsze bowiem chciała je mieć. Wiedziała dokładnie o co jej chodzi, o styl, wrażenie, temperament. A temperament Ania miała hiszpański i czerwony nowy Seat - to było to! Szczęśliwie poza ratą 2000zł za mieszkanie, jeszcze trochę zdolności kredytowej zostało. Doradca pomógł i Ania wyjechała z salonu nowym Seatem Ibiza - wziętym na kredyt, rata nieco ponad 800zł.
Basia, jak to Basia, zamiast iść do salonu po samochód zaczęła rozmyślać, dowiadywać się, liczyć. W końcu zdecydowała się na Toyotę Yaris, używaną, po którą wybrała się poza Warszawę - znalazła przez internet ofertę sprzedaży używanego pojazdu i wynegocjowała cenę 25 tysięcy. Zdecydowała się na to przeznaczyć swoją rezerwę.
W ten sposób Ania spełniła swoje marzenie, a Basia spełniła swoją konieczną potrzebę.

Przyszedł rok 2009. W gospodarce zaczynało się robić nieciekawie. I w końcu firma postanowiła ciąć koszty, do odstrzału jako pierwsi poszli Ci którzy nie pracowali długo a zarabiali dużo (koszty!). Przyjaciółki nie martwiły się specjalnie - rynek pracy jeszcze jest chłonny, na pewno coś znajdą. Zwłaszcza że pracodawca dał im okres wypowiedzenia w którym płacił im a pozwalał zająć się szukaniem nowego zajęcia.

Był początek lipca 2009. Basia zdążyła już wstać i zajęła się porannym rytułałem picia kawy i posilania jajkiem na miękko. Kolejny dzień poszukiwania pracy - miała tego dosyć. Była niewyspana. Gadała z rodzicami do późna w nocy. "Skype to niebezpieczne narzędzie", pomyślała. Ma telefon na kartę i płaci minimalnie, bo używa go głównie do tego aby uzgodnić porę włączenia Skype na dłuższą rozmowę. Anna wybrała inny sposób - chce móc zadzwonić w każdym momencie i z każdego miejsca. Rano bywa na mieście - ma zwyczaj wpadać do iCoffee w Galerii Mokotów, aby przy kanapeczce i napoju obserwować życie. To jest jej śniadanie. Nie myślała nigdy o tym że codzienne wydawanie 10zł więcej na śniadanie niż wydaje Basia jest równe 200zł miesięcznie. Potem Ania udaje się do Gymnasion aby potrenować. Basia zawsze twierdziła że 140zł miesięcznie za kartę do klubu fitness to za dużo. Zwłaszcza że w Piasecznie ma miejsce i warunki aby się poruszać na łonie przyrody. "Umawianie się na Skype, bieganie po łonie przyrody, Basia jest trochę obciachowa" - zdarzyło się raz pomyśleć Annie.
Basia kończy śniadanie przełączając kanały w TV. Miała ich tylko około 30, ale praktycznie za darmo - jako usługę dodaną do internetu. Ania płaciła za telewizję jakieś 120zł miesięcznie - telewizja cyfrowa z dodatkowymi pakietami filmowymi i rozrywkowymi. Basia zastanawiała się zawsze nad tym że gdy była u niej i chciały coś obejrzeć, zawsze kończyły na kanale podróżniczym. "Twoja TV różni się tym od mojej że Ty masz do wyboru 50 różnych filmów krymynialnych akcji i 50 telenowel, a ja mam ich tylko po 5" - zażartowała kiedyś.
Leniwie zbiera naczynia i chowa żywność do lodówki. Lodówka Basi jest zazwyczaj pełna. Lubi kupić na zapas, zwłaszcza jak trafi na promocję w hipermarkecie. Ania lodówki dużej nie potrzebuje, często odwiedza Delikatesy a i wypady do knajp są znacznie częstsze niż jej koleżanki. Basia przypomina sobie jak przy zakupie lodówki chodził za nią sprzedawca namawiając na wykupienie gwarancji na dodatkowe 2 lata. Jego namolność przynosiła na myśl targowisko w Maroko. Jako że zakup na "raty 0%" wymaga trochę papierkowych zabiegów, Basia przez bite kilkanaście minut miała wykład o wszelkich katastrofach jakie jej grożą jak nie wykupi tej gwarancji. Teraz wydaje się jej to śmieszne: "Hm, mam dwadzieścia kilka lat i ile razy W ŻYCIU widziałam sytuację gdy ktoś przyjeżdża naprawiać lodówkę na gwarancji? Nie pamiętam.". Jest zadowolona że znów oszczędziła parę groszy. "Tak, marketing to sztuka namawiania do zakupu rzeczy niepotrzebnych" myśli Basia i znów przypomina sobie jak jej mama śmiała się z reklam środków zapobiegających osiadaniu kamienia w pralce. Pralka mamy kupiona za Gierka pracowała przez ponad 20 lat i nikt wtedy o konieczności takiego środka nie słyszał.

Z zamyślenia wyrywa Basię dzwonek telefonu. "Słuchaj kochana, mam mały problem" - rozpoznaje głos Anny. "Mogę się z Tobą dzisiaj zabrać do Warszawy?". Ania nie siedzi w swoim ulubionym iCoffee i prosi o podrzucenie do Warszawy, hm... "Co się stało? Twój samochód zaniemógł?". "Ach, dawno nie rozmawiałyśmy. Nie wiem jak Ty sobie radzisz bez pracy, ale u mnie jest krucho. Moja kochana Ibiza została sprzedana. Musiałam to zrobić. I boję się co teraz z mieszkaniem. Doradca mi pomaga, mam kredyt konsolidacyjny. Zresztą, musimy pogadać.".

Rozmowa była długa, Ania opowiedziała przyjaciółce o swojej sytuacji. Jest zadłużona na ponad 400 tysięcy zł (mieszkanie 370tys, samochod 35tys, tysiąc z kawałkiem na karcie kredytowej) i w pierwszym miesiącu w którym nie weźmie pensji, nie jest w stanie spłacić rat. Raty wynoszą 2800zł miesięcznie i trzeba by jeszcze spłacić kartę kredytową która jest bardzo wysoko oprocentowana, ale z samej pensji narzeczonego nie jest to możliwe. Myśleli o sprzedaży mieszkania, ale okazuje się że rynek stanął i z ceny mieszkania trzeba opuścić do 20% aby w ogóle kupcy się zainteresowali. Bank nie zgadza się na taką sprzedaż bo traci zabezpieczenie - gotówka ze sprzedaży nie starczy na spłacenie reszty kredytu.
"Jesteśmy zablokowani w Piasecznie. Nie możemy sprzedać mieszkania, za chwilę przestaniemy spłacać kredyt, bankrutujemy. Muszę jakoś załatwić aby nie rozwiązywali ze mną umowy o pracę, nie wiem co zrobię. Poszukiwanie pracy mnie dołuje, bo nie mogę sobie pozwolić na niższe zarobki. Jesteśmy w pułapce, nie wiemy co robić. Baśka a jak Ty sobie z tym poradziłaś?".
"U mnie lepiej. Chyba zdecyduję się na mniej płatną pracę, bo nie mam aż takich wydatków. Zresztą koszty życia chyba nam spadną bo szukamy mieszkanka w Warszawie. Ceny mieszkań spadły a my odłożylismy 25 tys. zł na wkład własny. Jeśli coś kupimy to odpadną nam koszty dojazdów.".
"Kochana, ile? 25 tysięcy? Jak Ty to robisz???".

Trzeba przyznać że sytuacja Basi jest o niebo lepsza. Jak ona to robi? Świadomie zarządza finansami. W następnej części przyjrzymy się bliżej i dokładniej opisanej sytuacji. I zobaczymy że Basia z rozwagą i mądrze zarządzając swoim budżetem zyskała dużo więcej niż wymienione 25 tys. i brak nerwów. Dużo, dużo więcej, co pokażemy gdy przyjrzymy się liczbom.

Link do kolejnej części artykułu:
Zarządzanie finansami osobistymi - po co? - cz. II

Comments